11 grudnia 2012

21. Michał ja...



            Przez cały czas trwania wigilijnej kolacji, nie odezwałam się nawet słowem. Życzenia wypowiedziałam w pośpiechu i zupełnie nieszczerze. Mierzyłam Eemiego spojrzeniem pełnym wyrzutu. Nie powinien był za mnie decydować o tym, czy chcę widzieć Michała, czy też nie. A był on najmniej pożądaną osobą w tym miejscu. Nie pasował. Nad talerzem barszczu czerwonego z uszkami stwierdziłam, że jakiś etap zakończył się w moim życiu już dawno, a jedynie przyzwyczajenie nie pozwala mi o nim zapomnieć. Nie mogłam jednak wytłumaczyć głupiego serca, które podskakiwało radośnie za każdym razem, gdy tylko Kubiak uśmiechnął się czarująco. Jak mogłam wcześniej nie zorientować się, że każde jego słowo i gest jest tylko grą pozorów. Sam przecież powiedział kiedyś, iż po nieudanym związku z Moniką nigdy więcej się nie zakocha. Ponoć nie był zdolny do takich uczuć. Uparcie chciałam wierzyć, że to nie może być prawda. Michał miał w sobie mnóstwo empatii, którą sprawnie potrafił wykorzystać na swoją korzyść. Zdobywał zaufanie innych ludzi nie myśląc nawet o tym, jak łatwo je stracić. Mnie zawiódł tylko jeden raz, ale porządnie. Nasza przyjaźń została zniszczona. To ja wykonałam pierwszy krok. Powinnam czuć się winna, ale dzięki temu uwolniłam się od uczucia, które mnie dręczyło przez tak długi czas. Zyskałam fantastycznego przyjaciela oraz odnowiłam starą znajomość z Grzesiem. Nie powinnam tego zaprzepaścić dla kogoś, kto tak naprawdę nigdy nie będzie mój.
            W dalszym ciągu nie jestem przekonana co mną kierowało, kiedy poprosiłam Michała o kilka minut szczerej rozmowy. Zapewne chwilowy przypływ odwagi oraz nagłego zdecydowania. W dalszym ciągu gdzieś tam tliło się uczucie do Kubiaka, ale wystarczyło tylko trochę czasu, by wypaliło się zupełnie. W prawdzie nie chciałam wszelkich obaw i niechęci przenosić na Eemiego. Na razie nie miałam również zamiaru wracać do Polski. Czy to możliwe, bym zadomowiła się w Belgii? A może po prostu nie istnieje takie miejsce, w którym poczułabym się jak w domu?
- Więc o czym chcesz rozmawiać? – Zapytał Michał, siadając na łóżku. W jego oczach widziałam zniecierpliwienie i niepewność. Miałam niewiele czasu. Wieczorem wsiadał w samolot powrotny do Warszawy.
- O nas – sapnęłam, opierając się o ścianę. – Bo to nigdy nie będzie mieć miejsca, wiesz? Miałam całą noc na przemyślenia i jestem tego pewna. Niepotrzebnie tutaj przyjechałeś. W prawdzie na twój widok poczułam radosny uścisk w żołądku, ale… - zamilkłam w poszukiwaniu odpowiedniego określenia. – Nie tego szukam. I chodzi tutaj tylko i wyłącznie o mnie.
- Zaraz, zaraz. – Kubiak ponownie poderwał się z miejsca i jednym krokiem pokonał dzielącą nas odległość. – Chcesz mi powiedzieć, że przyjechałem tutaj tylko po to by usłyszeć, że nie chcesz być ze mną?
- Michał ja…
- Poświęciłem się dla ciebie! Odmówiłem rodzinie wspólnych świąt tylko po to, by znów móc ciebie zobaczyć.
            W jego oczach widziałam prawdziwą złość pomieszaną ze smutkiem. Moje serce rozdzierało się właśnie na pół. Byłam gdzieś pomiędzy tym co powinnam zrobić, a tym czego pragnęłam przez jakąś część mojego życia. Nerwowo zagryzałam dolną wargę, próbując zignorować głos rozsądku mówiący, że jednak to nie jest właściwa decyzja. Zanim zdążyłam ugryźć się w język padły słowa:
- To nie ma sensu. Diana potrafi owinąć ciebie wokół swojego palca. Teraz twierdzisz, że to wszystko masz za sobą, ale wystarczy jedno jej słowo, a znów będziesz na zawołanie. Zapomnisz o mnie i będę kolejny raz zbierać kawałki złamanego serca. – Wierzchem dłoni otarłam spływającą łzę. – Może nigdy nie byliśmy sobie pisani? Może powinnam zadowolić się przyjaźnią?
- Nie wierzę w to, co mówisz – mruknął Kubiak, przysuwając się do mnie jeszcze bardziej. – Jeśli powiesz mi prosto w oczy, że już mnie nie kochasz, będę musiał odejść. Ale Eemi nie jest ślepy, Jaga. Wygląda na to, że z naszej trójki to jemu najbardziej zależy na tym związku. Robi to dla ciebie. Jesteś jego przyjaciółką i wiedział, że to ostatnia szansa by naprawić to, co zepsuliśmy.
            Głupie serce znów zaczęło rwać się w stronę Michała. Mimo wszystko zadarłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy. Teraz wystarczyło powiedzieć te trzy słowa, mogące zakończyć wszystko.
- Ja… - zająknęłam się. W myślach uparcie powtarzałam sobie: nie kocham cię. Jednak za każdym razem, kiedy zbierałam się na odwagę, głos wiązł w gardle, a kolejna fala łez napływała do oczu. – Nie mogę, Michał. Po prostu przestań mnie dręczyć…
            Miałam nadzieję, że jednak odpuści. Przez kilka sekund widziałam, że się waha. A jednak nie odszedł. Przyparł mnie do ściany, by po chwili złożyć na moich ustach nieśmiały pocałunek. Zamarłam. Eksplozja uczuć, którą poczułam w tamtej chwili jest nie do opisania. Tak długo na to czekałam. Michał Kubiak mnie całował, a ja nie wiedziałam, jak powinnam się zachować.
- Jaga proszę, wróć ze mną do Polski – wyszeptał prosto w moje usta. – Zaczniemy od nowa, ale tym razem na nieco innych warunkach.
- Jakich?
- Zaczniemy od randek. Zwyczajne wypady do kina, kolacje przy świecach…
- Wspólne mieszkanie chyba nie powinno znajdować się na samym czele listy – zauważyłam z delikatnym uśmiechem. Czy zbyt łatwo ulegam? Jeszcze przed chwilą byłam zdecydowana zostawić przeszłość za sobą. Mogłam przecież pozostać z Eemim i podziękować mu, że jest tak wspaniałym przyjacielem. – Poza tym będziesz musiał mi coś obiecać.
            Skinął głową, a w kącikach ust dostrzegłam zarys uśmiechu. Był jeden warunek, który Michał musiał spełnić.
- Każde spotkanie z Dianą będzie konsultowane ze mną. Zero spotkań w tajemnicy. Chcesz jej pomóc? Nie ma sprawy, ale najpierw musisz wszystko przedyskutować razem ze mną.
- A Dominika?
- To twoja córka. Jej moje warunki się nie tyczą.
- Zgoda.
            Wspięłam się na palce. Teraz to ja powinnam wykonać pierwszy krok, by przypieczętować naszą umowę. Cmoknęłam policzek Kubiaka, nie mogąc powstrzymać przy tym radosnego śmiechu.
- Będzie trzeba podziękować Eemiemu.
- Możecie do mnie zwracać się w sytuacjach kryzysowych – odezwał się Fin, który do tej pory stał za drzwiami. Wyglądało na to, że podsłuchiwał. Przy okazji musiał się przy mnie nauczyć trochę polskiego, skoro tak wiele udało mu się wywnioskować z naszej rozmowy. – Zawsze służę pomocą – dodał, wchodząc do pokoju. – Ale proszę was tylko o jedno: nie dajcie się już więcej wpakować w taką sytuację.
            A później opowiadał  o parach, które są dla siebie stworzone. Wyglądał na zadowolonego. W mojej głowie już zrodził się pomysł, jak mu to wszystko wynagrodzić. Jeśli tylko spotkam odpowiednią dziewczynę dla niego, natychmiast wsadzę ją w samolot do Belgii. Eemi Tervaportti zasługiwał na prawdziwą, romantyczną miłość.


~*~

To coś powyżej powstało przed chwilą. Długo nie mogłam zdecydować się na odpowiednie zakończenie, ale niech już tak pozostanie. To ostatni rozdział. Epilogu nie przewiduję, gdyż nie było prologu. Porządek musi być, right? W mojej ocenie to opowiadanie wyszło bardzo średnio. Miało potoczyć się zupełnie inaczej, ale wyszło, jak wyszło. Trudno. Dziękuję za wszystkie komentarze. W szczególności chciałabym podziękować Blue, bez której zapewne nie dotarłabym do samego końca tego opowiadania. Bo zawsze mogę na nią liczyć :*
 Mogłabym wymienić również inne osoby, które przyczyniły się do powstania tego opowiadania, ale tak dużo by Was było... Wiedzcie, że za wszystko jestem ogromnie wdzięczna! Podziękowania należą się również tym, którzy czytali, a nie komentowali. Widząc statystyki niejednokrotnie nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.
A teraz widzimy się na Nie Rezygnuj z Nas, gdzie rozdział pierwszy już w Nowym Roku. Co zaś tyczy się opowiadań zawieszonych: nie wiem, czy opłaca mi się je przenosić z blog.onet, a jestem pewna, że tam już nie wrócę. Pożyjemy, zobaczymy. Może jeszcze w tym miesiącu z jakimś onepartem wyskoczę? No zobaczymy.
Buziaki :*