Dawno nie miałam tak przyjemnej
pobudki. W prawdzie poprzedniego wieczora zapomniałam nastawić sobie zegarek,
by wstać na śniadanie, ale w rolę mojego budzika wczuł się Eemi. Miło było
obudzić się przy jego boku. W prawdzie koło piątej nad ranem opuścił mój pokój,
ale najwidoczniej zabrał ze sobą kartę do mojego pokoju, gdyż o dziewiątej
postanowił udusić mnie poduszką. I ja to nazywam miłym porankiem? No cóż… nikt
przecież nie powiedział, że jestem normalna. Michał nigdy nie budził mnie w ten
sposób. Zawsze tylko zajrzał do pokoju, oznajmił która godzina i zmywał się na
trening, czy coś.
Śniadanie zjadłam w towarzystwie
kolegów Eemiego z reprezentacji. Przemili ludzie, którzy nie zarzucali mnie
swoimi problemami. Nie pytali mnie również kim jestem i czego chcę od
Tervaporttiego. Czułam się tak, jakbyśmy znali się od kilku ładnych lat.
Zignorowałam nawet pytające spojrzenie Kubiaka. Przecież to on zakończył naszą
przyjaźń. Doskonale wiedział, że to musi tak właśnie się skończyć, skoro
postanowił wrócić do Diany. Nie mogłam ścierpieć widoku tej kobiety, nie mówiąc
już o jej towarzystwie.
- Za
godzinę jedziemy na poranny rozruch. Obiecaj, że nie uciekniesz – poprosił
Eemi, gdy winda zatrzymała się na piątym piętrze. Uśmiechnęłam się radośnie.
-
Obiecuję, chociaż ciężko będzie mi dzisiaj patrzeć na zmagania twojej drużyny z
reprezentacją Polski.
- Daj
spokój. Nie wymagam od ciebie byś nagle zaczęła nam kibicować – zmierzwił mi
grzywkę, za co natychmiast oberwał po łapach. – Przepraszam, ale teraz muszę
poświęcić czas drużynie. Do zobaczenia wieczorem.
Pochylił się, by delikatnie musnąć
wargami mój policzek. Jestem pewna, że spłonęłam rumieńcem. Tak, to
zdecydowanie do mnie podobne. Każdy facet mnie onieśmiela. Już taka jestem.
Wyjątkiem jest jedynie cała drużyna Jastrzębskiego Węgla. Z tymi facetami
spędziłam już niejeden wieczór oraz nie jedna flaszka wódki w ich towarzystwie
została obalona. Eemiego znałam dopiero od trzech dni. Był słodki, miły… ale
nie byłam przekonana, czy jest w moim typie. Nie mogłam przecież tak nagle
wyleczyć się z miłości do Kubiaka. Nie chciałam też robić Finowi niepotrzebnej
nadziei. Obiecałam sobie, że przy następnym spotkaniu postawię sprawę jasno.
- My to
chyba musimy porozmawiać – zakomunikował Krzysiek Ignaczak pojawiając się
praktycznie znikąd. Spojrzałam na niego pytająco. Nie znaliśmy się na tyle
dobrze, by ucinać sobie pogaduszki.
- Nie
jestem pewna czy mamy o czym – powiedziałam cicho, mrużąc przy tym powieki. – Igła
daj spokój.
-
Jagoda, ja chcę tylko powiedzieć, że nie powinnaś przekreślać przyjaźni z
Miśkiem. Może popełnia błąd wracając do tej całej Diany, ale potrzebna mu
przyjaciółka. Teraz biedaczek się zamartwia i nie zagra w wyjściowej szóstce,
bo Andrea stwierdził, że nie jest w formie.
- To
już nie moja sprawa!
- Nie
bądź taka uparta.
- A ty
nie wtrącaj się w sprawy, które ciebie nie dotyczą.
Nie chciałam być nieuprzejma, ale
tak wyszło. Igła nie miał zielonego pojęcia o czym mówi. Kubiak nie opowiadał mu
o tych wszystkich ekscesach z Dianą. Czułam, że nie jestem w stanie tego dłużej
dźwigać. Ta szmata zrani go kolejny raz. Tym razem Misiek otrzyma porządną
lekcję. Nie będzie mógł wypłakiwać się w moje ramię, a Zibi nie jest tak
cierpliwy. Dominika zasługuje na lepszy kontakt z ojcem, ale nie za taką cenę.
Dziecko nigdy nie jest szczęśliwe, gdy rodzice zaczynają się kłócić, a to
przecież kwestia czasu.
Do Spodka dotarłam godzinę przed
rozpoczęciem meczu. Nie mogłam wysiedzieć w hotelu. Bałam się, że jednak pójdę
do Michała i przeproszę go za moje słowa. Nie mogłam tego zrobić. Przecież to
nie ja zawiniłam. To on jest głupi! Koniec końców wymknęłam się z Angelo. Na
rozmowę z Bartmanem również nie miałam ochoty. Ogólnie wszyscy siatkarze
działali mi na nerwy. Siedzenie na hali niestety nie okazało się zbyt dobrym
pomysłem. Musiałam słuchać, jak napalone nastolatki gadają o naszych
siatkarzach. Większość z nich oczywiście leciała na Miśka oraz Zbyszka. Na
drugim miejscu był Winiar z Ignaczakiem.
- Cześć
Kilniewicz – za moimi plecami rozległ się kobiecy głos. Niechętnie odwróciłam
się do tyłu. Stałam oko w oko z Dianą. Uśmiechała się perfidnie. Miałam ochotę
szybko to zmienić, ale robienie scen przy kibicach nie miało sensu.
- Czego
chcesz?
- Skąd
ten nieuprzejmy ton – zaśmiała się drwiąco. – Chciałam tylko podziękować za
zerwanie kontaktów z Michałem oraz udostępnienie mieszkania.
- Udław
się tymi podziękowaniami – warknęłam. Przez minutę trwała walka na spojrzenia,
aż jędza sobie odpuściła.
Odechciało mi się tego meczu.
Zebrałam szybko swoje rzeczy i opuściłam Spodek. Niestety tą bitwę Diana
wygrała.
Siedzenie w hotelowym barze i
zapijanie smutków stało się chyba moim sposobem na życie. Dopiero, gdy barman
zapytał, czy drinki doliczyć do rachunku, zeszłam na ziemię. Przecież to Misiek
płacił za mój pokój. Skoro jednak przestaliśmy być przyjaciółmi, to sama
powinnam się o to pomartwić. Na koncie miałam jakieś tam oszczędności. W
prawdzie nie byłam pewna, czy wystarczą, ale zawsze mogłam poprosić Zbyszka o
drobną przysługę.
W stanie lekko wskazującym udałam
się w stronę recepcji. Straciłam poczucie czasu i lekko się zdziwiłam, gdy
wpadłam na reprezentację Finlandii. Czy to możliwe, że przesiedziałam w barze
trzy godziny? No, może trochę mniej, bo jednak musiałam jeszcze ze Spodka
wrócić do hotelu. Po drodze wypaliłam pół paczki mentolowych slimów.
Podsumowując: w barze spędziłam zapewne jakieś półtorej godziny. To nie tak
źle, chociaż nigdy nie bywało gorzej.
Widziałam, że Eemi idzie w moją
stronę. Szybko podeszłam do recepcji, by przypadkiem nie naszła go ochota ze
mną rozmawiać. Musiał się zorientować, że nie było mnie na meczu i, co dziwne,
zależało mi na jego dobrej opinii o mnie. Zagadałam do recepcjonisty.
Poprosiłam go, by wszystkie pieniądze za hotel zostały ściągnięte z mojego
konta. Po krótkiej chwili okazało się, iż Michał zabronił zmieniania
czegokolwiek w rezerwacji. No jasne. Nie miałam zielonego pojęcia co kombinuje,
ale mi się to nie podobało.
-
Jagoda, porozmawiajmy – Kubiak chwycił mój nadgarstek. Próbowałam się wyrwać,
ale oczywiście nic z tego nie wyszło. – Daj mi pięć minut.
- Nie
dostaniesz nawet jednej. Zostaw mnie.
- Ty
piłaś?
- Nie
udawaj, że to ciebie obchodzi. Kubiak, gdzie ty masz oczy do ciężkiej cholery!
– Przestałam nad sobą panować. Wszyscy w hotelowym lobby natychmiast skierowali
na nas swoje zaciekawione spojrzenia. – Nie możemy się przyjaźnić. Nie dlatego,
że znów jesteś z tą całą Dianą. Wyjeżdżam i nie namówisz mnie do zmiany zdania,
więc odpuść sobie.
- Ale
Jaga…
- Kurwa
Kubiak! Czy ty nic nie rozumiesz?! – Za plecami Miśka dostrzegłam Zbyszka. Po
jego minie widziałam, że to nie jest odpowiedni moment na tego typu zwierzenia.
Było już za późno. Po części to też alkohol przyczynił się do faktu, iż tak
odważnie powiedziałam: - Kocham cię! Nie możemy być przyjaciółmi, bo… bo ciebie
kocham.
Poczułam, że uścisk na moim nadgarstku zelżał i ruszyłam
w stronę windy. Zupełnie tak, jakby się nic nie stało. Już nawet nie płakałam.
Nie miałam na to siły.
~*~
Nawet nie macie pojęcia, jak trudno mi się pisze ostatnimi czasy. A przynajmniej te siatkarskie. Powoli coś ruszam, ale to zdecydowanie mnie nie zadowala. Dziękuję za te prawie 300 wyświetleń poszczególnych rozdziałów. One są moją motywacją :)
Diana to zwykła suka i zapewne tylko wróciła do Michała z powodu jego pieniędzy... a Jagoda dobrze zrobiła wyznając mu swoje uczucia i nie ważne, że robiła to po pijanemu, ważne że Michał o nich się wreszcie dowiedział. Ciekawe co on teraz z tym zrobi?
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobraziłam jego minę, gdy dowiedział się prawdy... Uważam jednak, że dobrze, iż tak się stało. Niezależnie od tego, co między nimi się jeszcze wydarzy, to wszystko będzie jasne i klarowne. Tylko,czy Kubiak teraz potrafi docenić jej szczerość?
OdpowiedzUsuńI dobrze się się upiła, przynajmniej powiedziała prawdę, tak alkohol czasami jest jednak przydatny, może teraz Kubiak coś z tym zrobi. Tak jak ostatnio pisałam nie ma co sie łudzić że Jagoda o tak zapomni i odkocha się i dobrze że to do niej również dotarło. Nie moge pojąc jak Kubiak mógł być z Dianą, powiedziała kilka zdań a już ja zdążyłam znienawidzić
OdpowiedzUsuńA jednak wyznała miłość Miśkowi.. To dobrze, mam nadzieję że Kubiak sobie to wszystko przemyśli i wybierze tą dobrą drogę :)
OdpowiedzUsuńCiekawy, czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
Czy on totalnie zgłupiał? Po co do niej wraca? Ona chce tylko jego kasy, no ludzie...
OdpowiedzUsuńDobrze że Jagoda wyznała mu to, teraz wszystko już będzie zależeć od niego.
Czekam na kolejny. Pozdrawiam :**
Oj Jaga Jaga... W sumie dobrze że w końcu powiedziała. Kubiak albo się ogarnie, albo nadal będzie ślepy i głupi.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że to pierwsze.
Buziaki! :*
Dobrze, że Jaga się upiła :). W końcu mężczyznom trzeba mówić wszystko prosto w twarz, bo z domyślaniem się u nich nie jest za dobrze... Bardzo podoba mi się tutaj postać Eemiego :D. A Diana? Bez komentarza.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne :).
Pozdrawiam!
Jeśli Kubiaka to wyznanie zdziwi to stracę wiarę w ludzi...tfu w mężczyzn!
OdpowiedzUsuńO matko z ojcem. Zaniemówiłam. Może go olśni? A może nie? A może Zbychu ją pocieszy? Albo Emmi? Cudownie się czyta. :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział bloga http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Zapomniałaś mnie poinformować i dobrze, że tu wogóle zajrzałam.. Ładny wygląd bloga choć tamten mi się chyba bardziej podobał, ale ten też jest fajny, to tylko takie moje zdanie.. Rozdział świetny. Ciekawi mnie co zrobi teraz Michał skoro wie, że Jagoda go kocha.. do następnego. :)
OdpowiedzUsuńjaki kochany ten rozdział ♥ Kubiak naprawdę był taki ślepy, czy udawał? Nawet Zibi się domyślił. Czekam na kolejny rozdział, i nie mów o żadnym braku weny bo jest idealnie!
OdpowiedzUsuń