2 listopada 2012

16. Jakoś damy sobie radę.



            Samolot gładko wylądował na lotnisku w Brukseli. Nigdy nie lubiłam podróży w tej metalowej puszce zawieszonej kilka tysięcy metrów nad ziemią. Lot w prawdzie nie trwał długo, ale i tak dość ciężko mi było go przetrwać. Jednak ze stewardess to zauważyła. Starała się jakoś odwrócić moją uwagę od trudów podróży. Niewiele pomogło. Nawet dwa drinki nic nie zdziałały, a na ogół upijanie się przychodzi mi dość łatwo. Nie udało mi się również przespać tych dwóch godzin. Kiedy znalazłam się na stałym lądzie – odetchnęłam głęboko. Pozostało mi już jedynie odnalezienie bagażu.
Kierując się strzałkami, udało mi się dotrzeć do taśmy, gdzie spoczywała moja walizka. Niby ważyła tylko dwadzieścia kilogramów, ale mi się zdawało, że raczej tonę. Jeśli nie więcej. I pomyśleć, że miałam tam tylko swoje ubrania oraz kilka najpotrzebniejszych drobiazgów.
- Jagoda, tutaj – przez morze różnych głosów przebił się ten należący do mojego przyjaciela. Serce ponownie przyspieszyło niebezpiecznie. Niepewnie kroczyłam ku nowemu życiu. W dalszym ciągu miałam wiele wątpliwości i nie byłam pewna, czy dobrze zrobiłam.
            W Polsce pozostawiłam wiele niedokończonych spraw. Najważniejszą z nich były uczucia do Michała Kubiaka, z którymi nie byłam w stanie uporać się kilka ostatnich miesięcy. Kiedy pojawił się w moim mieszkaniu czułam, że to właśnie jego brakowało mi przez ten czas. Mój brakujący element, którego potrzebowałam by być w pełni szczęśliwą. Może nie był idealny, ale kto niby jest? Ukradł moje serce chociaż usilnie próbowałam sobie wmówić, że to tylko przyjaźń. A jednak zbyt wiele nas ze sobą łączyło. Wzloty i upadki. Zawsze byłam przy nim, a on przy mnie. Wspieraliśmy się nawzajem. Dopiero gdy rozstał się z Moniką  zrozumiałam, iż na samej przyjaźni to nie może się skończyć. Chciałam walczyć, a wtedy Michał uparł się, że już nigdy więcej się nie zakocha. Do niczego przecież go nie mogłam zmuszać. A później w jego życiu na nowo zagościła Diana z Dominiką. Właściwie z żadną z nich nie mogłam konkurować.
            Tak, popełniłam kilka błędów, ale to Michał sprawił, że postanowiłam w tak drastyczny sposób odmienić swoje życie.
- Cześć Eemi – uśmiechnęłam się do Fina, próbując zapomnieć o dręczących mnie przemyśleniach. Nie mam pojęcia jak on to robił, ale potrafił  odgadnąć niemalże bezbłędnie co czuję w danej chwili. Dodatkowo idealnie spisywał się w roli mojego anioła stróża.
            Zabraliśmy mój bagaż i udaliśmy się na parking przy lotnisku. Byłam trochę zaskoczona faktem, iż nikt nie podchodzi do Eemiego z prośbą  o autograf lub wspólne zdjęcie. W Polsce nawet zawodnicy klubowi są rozpoznawalni w dość szerokim gronie. Tutaj Fin był zwykłym, szarym człowiekiem, który niczym się nie wyróżnia spośród tłumu. No może nie licząc wzrostu. Chociaż i tak nie należał do najwyższych siatkarzy jakich dane mi było kiedykolwiek poznać.
- Chyba całkiem dobrze się tobie powodzi, co? – Mruknęłam, patrząc dość sceptycznie na czarnego Land Rovera. Eemi wzruszył obojętnie ramionami, jakby to było dla niego coś zupełnie normalnego.
- Mieszkanie nie jest już tak zachwycające – stwierdził, chowając moją walizkę do przeogromnego bagażnika. Bidulka wyglądała tam tak strasznie samotnie. – Ostatnio nie było okazji bym rozejrzał się za czymś większym. No wiesz, mieszkaniem – dodał, widząc moją zdezorientowaną minę. – Ale myślę, że jakoś damy sobie radę.
            Och, no rzeczywiście! Jedyna skromność mieszkania Eemiego polegała na tym, iż były to dwa pokoje, kuchnia plus przeogromna łazienka. Wszystko to zostało rozmieszczone na powierzchni siedemdziesięciu metrów kwadratowych. A do tego jeszcze przeogromny balkon z widokiem na centrum miasta.
- Czy ty coś przede mną ukrywasz? – Zapytałam, gdy pierwszy szok już minął. – Trudno mi jakoś uwierzyć, by w twoim klubie aż tak dobrze płacili.
- Ja to mieszkanie tylko wynajmuję – siatkarz podrapał się z zakłopotaniem po głowie. – Chociaż jeśli mam być już tak w stu procentach szczery to przyznać muszę, że ojciec opłaca moje rachunki.
- To kim on jest? Bossem fińskiej mafii?!
- Nie przesadzałbym – Eemi zaśmiał się serdecznie. – Jest jednym z właścicieli banku Nordea. Pewnie nazwa tobie znana.
            Że też mi to od razu nie przyszło do głowy. No pięknie. Nie dość, że przez jakiś czas będę musiała dzielić mieszkanie z synem milionera, to jeszcze dostanę pracę po znajomości. A przecież wyleciałam z tego przedszkola przez nepotyzm. Nie chciałam, by kiedykolwiek ktoś doświadczył mojego losu, a jednak życie zatoczyło to przeklęte koło. Pięknie. Po prostu cudownie. Eemi wpatrywał się we mnie z niemym pytaniem. Przewróciłam oczami, machnęłam ręką i poprosiłam, by zaprowadził mnie do pokoju. Byłam zmęczona po podróży. Na samolot musiałam wstać parę minut po godzinie szóstej. Później ten koszmarny lot i jeszcze dwie godziny w samochodzie do Roeselare.
- Ty dostaniesz moją sypialnię, a ja zajmę kanapę – oznajmił Fin. Spojrzałam na niego, jak na kretyna. – No co?
- Łóżko jest na tyle duże, że spokojnie się zmieścimy.
            Razem z Finem spędziłam w jednym łóżku niejedną noc i doskonale wiedziałam, że mogę mu bezgranicznie zaufać. Nie uważam się za jakąś piękność, ale brzydka też nie jestem. Mimo tego on nigdy się do mnie nie dobierał. Ba, nawet po alkoholu nie robił żadnych dziwnych uwag. W pewnym momencie zaczęłam go podejrzewać o zupełnie inne preferencje co do partnera, jednak szybko odrzuciłam od siebie tą myśl. Przecież Eemi miał już dziewczynę. I to nie jedną, jak się łatwo domyślić. Jest przystojny, bogaty, wysportowany. Z całą pewnością niejedna kobieta złamała już jego serce. Bo on przecież był zbyt uprzejmy i dobrze wychowany, by rzucić kogokolwiek.
- A ty chyba powinieneś już na trening lecieć – zauważyłam, przerywając niezręczną ciszę jaka między nami zapadła. – Ja w tym czasie się tutaj rozgoszczę, wezmę prysznic i trochę się zdrzemnę.
            Eemi podszedł do mnie i mocno przytulił. Potrzebowałam tego. W dalszym ciągu czułam się w Belgii obco. Wierzyłam jednak, iż z każdym dniem będzie coraz lepiej. Tutaj przecież jestem wolna od Michała! O którym, jak na złość, nie mogę zapomnieć.


~*~ 
Jesteście kochani! Ta ilość wejść dziennie, którą dzisiaj zobaczyłam... *.*

15 komentarzy:

  1. Nie wydaje mi się,by było to dobrym rozwiązaniem, jednak może się mylę... Chciałabym się mylić. By była w końcu szczęśliwa. Na pewno na to zasługuje:)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie ze Jagoda sama siebie oszukuje, ona się nie odnajdzie w tej Brukseli, czuję to po kościach. Emi może i jest sympatycznym miłym i poukładanym facetem, ale to nie jest to czego ona szuka, chociaż jak na razie między tą dwójką nie ma nic po za przyjaźnią to co będzie jak Fin zapragnie czegoś więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. znalazłam tego bloga i jestem pod niesamowitym wrażeniem :) znakomicie piszesz!
    nie sądzę, by na dobrze wyszła Jagodzie przeprowadzka do Brukseli.
    Sama powoli wchodzę do siatkarskiego świata i jakbyś mogła http://taka-woda-byc.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadal uważam, ze jej wyjazd to nie jest dobra decyzja. Zdecydowanie powinna przynajmniej porozmawiać z Michałem i dopiero wtedy podjąć decyzję. No cóż stało się jednak inaczej i mam nadzieje, że nie będzie żałować.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. ale miśku się tu pojawi jeszcze, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kubiak pipa mógłby walczyć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, niech ona o Kubiaczku nie zapomnia ;) Chociaż to on mógłyby sie postarać i powalczyć. Chociaż Emi też jest uroczy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam dużo rozdziałów do nadrobienia, ale po przeczytaniu pierwszego, coś czuję, że pochłonę je w szybkim tempie! :)

    Jeśli masz ochotę zapraszam również na mojego bloga: zycie-bywa-przewrotne.blog.pl :)

    Pozdrawiam, Patex;)

    OdpowiedzUsuń
  9. wpadłam tu wczoraj wieczorem, przeczytałam kilka rozdziałów, a dziś rano szybko nadgoniłam resztę! Twoje opowiadanie niesamowicie mnie wciągnęło, a do tego czytało się je z przyjemnością, mimo że fabuła nie jest prosta. ale jaka ciekawa :D
    i cały czas pozostaję po stronie Kubiaka, murem. narozrabiał, prawda, ale jakoś tak mam nadzieję, że wie jak zranił Jagodę i że to naprawi. i może jednak będą razem? :D
    czekam na kolejny, jeśli możesz poinformuj mnie na gadu (43845366) lub na http://dziesiec-katastrof.blogspot.com/
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasiu, dlaczego ty się dziwisz, że masz tyle wejść, skoro to jest takie emejzing? Tak cudowne, jak Eemi <3

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne! jak możesz informuj na http://ukrytywmiesciekrzykk.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejny rozdział w końcu. Taaa małe mieszkanie: dwa pokoje, łazienka, kuchnia i balkon. Niektórzy to mają pokój+kuchnia i wspólną łazienkę na korytarzu (nie, że niby ja). Nie dziw się, że tyle wejść, jeśli takie epickie rozdziały piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wydaje mi się, żeby dzięki temu wyjazdowi Jagoda zapomniała o Michale... Moim zdaniem ta ucieczka może zepchnąć tylko wepchnąć dziewczynę w ramiona Fina, ale Jagoda tak szybko o Kubiaku nie zapomni. Taka sytuacja może przynieść więcej szkód niż dobrego...
    Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Mając takiego fajnego faceta przy boku już dawno powinna zapomnieć o tym tłuściutkim chomiku Kubiaku. No chyba, ze Fin rzeczywiście jest gejem...

    OdpowiedzUsuń