19 listopada 2012

18. Przyjaźń oraz poczucie bezpieczeństwa.



            Ciche dni – tak właśnie powinnam ująć w słowa sytuację, która zaległa między mną, a Eemim. Nie odzywaliśmy się do siebie. Nie było już wspólnych posiłków oraz planów na święta. Zaczęłam zastanawiać się nad powrotem do Polski. Przeglądałam nawet strony z biletami lotniczymi. Niestety. Nawet najtańsze połączenie zdecydowanie przekraczało moje możliwości finansowe. Autokarem natomiast musiałabym tłuc się ponad dwa dni. Wszystkie miejsca były już praktycznie zarezerwowane. Nie pozostało mi więc nic innego, jak spędzić Boże Narodzenie razem z Tervaporttim, z którym chwilowo nie chciałam mieć nic do czynienia.
            W dalszym ciągu nie mogłam uwierzyć, że Fin chciał sprawdzić moje uczucia. Niby co tym chciał osiągnąć? Do tej pory przecież nie dawałam mu w żaden sposób sygnałów, że jednak znaczy dla mnie coś więcej. Byliśmy przyjaciółmi. Brat i siostra. A skoro tak, to nawet nie powinien myśleć o pocałunku. Rzecz jasna każdego dnia Łomacz próbował mnie uświadomić, iż jednak nie jestem Eemiemu obojętna i powinnam jak najszybciej spakować manatki i wrócić do Polski. Nie mogłam tego zrobić. Może byłam uparta, a mój tok myślenia nie był zbytnio prawidłowy, ale teraz chciałam jakoś odkręcić tą sytuację. Nie mogliśmy spędzić świąt we wrogiej atmosferze, a jak na razie właśnie na to się zanosiło.
- Może wreszcie zjesz razem ze mną śniadanie? – Mruknęłam cicho, gdy tylko Eemi pojawił się w kuchni z zamiarem wyciągnięcia jogurtu naturalnego z lodówki. Zaskoczony odwrócił się w moją stronę. No cóż, mówiąc szczerze to właśnie ja nie wykazywałam zbytniej ochoty do rozmowy. Zagryzł niepewnie dolną wargę. Zaśmiałam się cicho. – No przecież ciebie nie ugryzę.
- Skąd mogę mieć taką pewność? – Siatkarz uniósł sceptycznie jedną brew, sięgając po omacku po łyżeczkę. Rzecz jasna musiał narobić przy tym sporo hałasu, gdyż stojak ze sztućcami przewrócił się na granitowy blat.
- Jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz.
            Zrobił kilka niepewnych kroków w moją stronę. Dopiero gdy miał pewność, iż nie mam zamiaru się na niego rzucić, odetchnął i zajął wolne miejsce naprzeciwko mnie. Przez krótką chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. W jego błękitnych tęczówkach widziałam, że żałuje. Nie chciał mnie w żaden sposób zranić, ale nie potrafił cofnąć czasu. Nie był również dobry w przepraszaniu. Zdecydowanie zbyt łatwo się poddawał. Nie chciałam go źle oceniać. Nic z tych rzeczy. Mi samej przecież daleko było od ideału. Świadczył o tym fakt, iż decyzje podejmowałam pod wpływem chwili; zostawiłam przeszłość w Polsce; nie miałam prawdziwych przyjaciół (oczywiście poza Eemim, którego w dalszym ciągu do takowego grona zaliczałam).
- Musimy poważnie porozmawiać – wydusiłam z siebie w końcu. Fin poruszył się nerwowo, odsuwając przy okazji od siebie kubeczek z nienapoczętym jogurtem. – Po pierwsze: nie musiałeś przenosić się na kanapę.
- Myślałem, że wykopiesz mnie z łóżka.
- To na przyszłość nie myśl tyle – prychnęłam. – Po drugie i najistotniejsze: jesteś dla mnie niczym brat. Najlepszy przyjaciel nie powinien się zachowywać w taki sposób.
            Przez krótką chwilę czułam się tak, jakbym karciła jednego ze swoich podopiecznych w przedszkolu.
- Przepraszam. Ja po prostu pomyślałem…
- Poczekaj. – Machnęłam ręką, o mały włos nie zrzucając przy tym swojej miski z owsianką na podłogę. – Nie chcę już do tego wracać, ale musisz mi coś obiecać.
- Co tylko zechcesz – zapewnił.
- Będziesz traktować mnie jak siostrę. Jesteśmy przyjaciółmi i chcę byś wiedział, że pewnie nie możesz liczyć na nic więcej.
            Eemi zerwał się z miejsca. Spodziewałam się, iż opuści kuchnię (a może nawet mieszkanie). Zamiast tego zjawił się obok mnie i przytulił mocno. Słyszałam, jak serce dudni niespokojnie w jego klatce piersiowej. Prosiłam o wiele. Wierzyłam jednak, iż może mi tyle dać. Przyjaźń oraz poczucie bezpieczeństwa.
- Postaram się, Jagoda – szepnął cicho. – Nie chciałbym ciebie stracić i dobrze o tym wiesz.
- Tak, wiem. Ja również nie chciałabym utracić tak fantastycznego przyjaciela.
            Znów byliśmy w stanie ze sobą normalnie rozmawiać. W prawdzie ślad ostatnich wydarzeń miał pozostać w nas już na zawsze, ale nauczyliśmy się to ignorować. Przyjaźń to fantastyczna sprawa. A jeśli już o tym mowa, to zaczęły gryźć mnie wyrzuty sumienia. Od jakiegoś czasu skutecznie ignorowałam wszelkie telefonu oraz wiadomości od Zbyszka. Martwił się o mnie. Chciał poznać okoliczności mojej decyzji o wyjeździe do Belgii. Niemalże błagał, bym się wreszcie odezwała. Wyglądało na to, że Grzesiek również stracił ochotę na rozmowę z nim oraz Michałem. Nie dziwiłam mu się. Jakiś czas temu to właśnie tej dwójce powierzył opiekę nade mną.
- Jedziemy na zakupy – oznajmił Eemi, gdy po godzinie bezmyślnego przerzucania kanałów rzuciłam pilotem o kanapę. – Potrzeba nam kilku składników do świątecznej kolacji.
- I pewnie to ja będę musiała ją przygotować – westchnęłam głęboko. Fin tylko wyszczerzył się w uśmiechu i podał mój zimowy płaszcz. – Nienawidzę cię.
- A ja myślałem, że ten etap mamy za sobą.
- Och, przyzwyczaj się wreszcie, że z Kilniewicz nie ma tak łatwo.
- Trudno się przyzwyczaić, skoro każdego dnia potrafisz zaskakiwać. – Uroczy uśmiech na ustach Eemiego sprawił, że w ostatniej chwili powstrzymałam się przed trzepnięciem go w głowę. – A teraz już chodź, bo nie chcę godzinami tkwić w kolejce do kasy.
- Wychodzimy na zakupy w największym szczycie i to w dodatku w weekend. Ty cudu się spodziewasz?
            Praktycznie przez całą drogę do samochodu sobie dogryzaliśmy. Zajmując miejsce pasażera poczułam, że znów wszystko jest tak, jak być powinno.


~*~
Nie ma to jak siedząc nad fizyką budowli przypomnieć sobie o dodaniu rozdziału ;d
Coś takiego dziwnego mi wyszło. I do samego końca w sumie już tak będzie...

8 komentarzy:

  1. Dobry rozdział, nie jest zły :)
    Całe szczęście, że Jagoda wyjaśniła wszystko z Finem. Dzięki temu zapobiegnie chyba jednemu problemowi, tak ? Szkoda, że pozostaje jeszcze największy : Michał Kubiak. Biedna ta Jagoda, nie wie co ma robić, chociaż teraz wydaje mi się , że powoli zapomina o nim ale i tak gdzieś jeszcze siedzi u niej w sercu i będzie siedział przez długi długi czas.. :) Przecież stara miłość nie rdzewieje .. :D


    Ucz się , ucz tej fizyki :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. no ale Jagoda wroci chyba do Kubiaka?ja nic do Emiego nie mam no ale...kurde :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że Jagoda porozmawiała z Finem i sobie wszystko wyjaśnili :) Jednak czeka ją jeszcze jedna sprawa do załatwienia. Albo zapomina o Kubiaku i żyje dalej sama lub sobie kogoś znajduje, albo rozmawia z Kubiakiem i decydują, co dalej robią, są razem czy zostają znajomymi. Bo tak, jak się teraz zachowuje nic nie zmieni w jej życiu. Ona nadal będzie myśleć o Michale i całe życie przed nim uciekać, a ile tak można. No Jagoda, jesteś mądrą kobietą, podejmij właściwą decyzję ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że Fin jest w stanie traktować ją jako swoją siostrę... Przecież nie od dziś wiadomo, że jej serce należy do Kubiaka,i nie zanosi się na jakąkolwiek zmianę...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, ze Jagoda i Emi wreszcie sobie wszystko wyjaśnili. Przecież nie mogą mieszkać razem i unikać się nawzajem. Tak się na dłuższą metę nie da.
    Zastanawia mnie kiedy ona wróci do Polski? Mam nadzieje, ze wreszcie zdecyduje się na ten krok i wreszcie postanowi tez wyjaśnić sobie wszystko z Michałem.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjaźn to piękna rzecz, niech tak już u nich zostanie, niech nie pojawiaj się niedomówienia, jakieś dziwne próby itd. Jeżeli tylko Emi zaakceptuje to ze Jagoda nigdy nie bedzie jego bo ona serce zostawiła w Polsce przy Michale. Nie wiem jak to będzie z nią i Kubakiem co się stanie że tych dwoje się znów spotka, bo kiedyś spotkać się muszą, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  7. Czwartkowy wieczór z Twoim opowiadaniem, a historia leży odłogiem. Ale nadrobiłam wszystko.^^ I kurczę, bardzo mi się podoba. Z wyjątkiem paru błędów stylistycznych czy języków jest bardzo dobrze. :D Poza tym tutaj jakoś zbyt bardzo mi to nie przeszkadzało. Tervaporti jest tutaj tak słodki i uroczy, że cały czas się uśmiecham. :D Ano miłość to takie chore uczucie, które zwykle żywi się nie do tych osób, co trzeba. Jak dla mnie to Kubiak przesadził. A gdyby też coś do niej czuł, to by się bardziej postarał. Ale serce nie sługa. No żeby do Zbysia się nie odezwać?! Nie zasłużył sobie biedaczek! ;) Czekam na kolejny. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jagoda jest okrutna względem tego uroczego Fina, ale cóż serce nie sługa. Ona woli usychać z tęsknoty za facetem, który nawet się nie pofatygował żeby się z nią skontaktować. Nawet Zbyszek próbuje, a tamten nic. Druga rzecz to nie powinna zrywać kontaktów z krajem, przecież biedny Zbyś nie jest niczemu winien!

    OdpowiedzUsuń