26 listopada 2012

19. Musi się przystosować.



            Zakupy z Eemim były wielkim przeżyciem. Trudno przecież wyobrazić sobie dobrze zbudowanego faceta, który na widok najróżniejszych ozdób cieszy się niczym małe dziecko. No cóż… ja sobie nie musiałam tego wyobrażać. Miałam przez oczami żywy dowód na to, iż mężczyźni jednak na długo pozostają dzieciakami. Przez blisko pół godziny ze znudzeniem opierałam się o wózek, w którym nie było jeszcze żadnych zakupów. Tak, tkwiliśmy w tym głupim Tesco, a Fin z szerokim uśmiechem na twarzy jedynie paradował między ozdobami świątecznymi.
Prawdopodobnie przysnęłam na chwilę, bo gdy otworzyłam oczy, w wózku znajdowało się z dziesięć długich łańcuchów oraz trzy opakowania bombek. W tym dwa zawierały srebrne gwiazdy idealnie nadające się na czubek choinki. Już miałam pytać gdzie podział lampki, ale odpowiedź nadeszła zdecydowanie wcześniej. Eemi oznajmił, iż mają kilka trybów świecenia. Ach, no i grają! Cudownie. Jak to dobrze, że przeważnie nie opuszczam naszego mieszkania. Inaczej mógłby zechcieć zmienić je w totalny raj dla pomocników świętego Mikołaja.
Przewróciłam oczami, popychając wózek przed siebie. Wymamrotałam pod nosem kilka uwag dotyczących dorosłych dzieci, których Eemi rzecz jasna nie mógł zrozumieć. Nie znał polskiego na tyle dobrze. Właściwie to w ogóle niewiele rozumiał z mojego ojczystego języka.
- Zobacz jakie…
- Nie – mruknęłam, nawet nie zwracając uwagi na Fina. – Nie będzie już na nic patrzeć. Idziemy kupować jedzenie, a nie kolejne dekoracje świąteczne.
- Ale ja tylko…
- Eemi! – W końcu nie wytrzymałam. Połowa klientów Tesco spojrzała na mnie, ja na jakąś wariatkę. Tervaportti natomiast miał całkiem niezły ubaw. Och, doigra się kiedyś. Już ja się o to postaram. – Jeszcze tylko słowem wspomnij o jakichś świątecznych dekoracjach, a sam sobie będziesz gotować wigilijną kolację.
- No już nie bądź taka drażliwa – szepnął Fin, dźgając mnie przy tym palcem w bok. Dlaczego on musi znać każdy z moich słabych punktów? Znaliśmy się dopiero od kilku miesięcy, a miałam wrażenie, że wie o mnie wszystko. Problem polegał na tym, iż ja wiedziałam o nim… no cóż – całkiem niewiele. Nie lubił opowiadać o swojej rodzinie. Podobnie z resztą, jak ja nie wspominałam o swojej.
            Jeszcze kilka lat temu Michał Kubiak i Zbyszek Bartman byli dla mnie prawdziwą rodziną. Dość często nazywano naszą trójkę nieznośnym rodzeństwem. Coś w tym rzeczywiście było. Potrafiliśmy się kłócić o to, kto powinien jako pierwszy zająć łazienkę w naszym mieszkaniu. Czasem Michał wściekał się, że o zdecydowanie za późno wracam do domu z pracy lub randki. W szczególności w tym drugim przypadku zdarzało się, iż wysyłał mi praktycznie co pół godziny wiadomość z prośbą o zdanie raportu. Co, gdzie, z kim i jak. Zazwyczaj zwyczajnie go ignorowałam, chociaż niejednokrotnie ratował mnie z tych totalnie pomylonych spotkań. Zjawiał się wtedy niczym rycerz w lśniącej zbroi, albo dzwonił niby to z ważną informacją. Świetnie się razem bawiliśmy. Braterska miłość była najwspanialszym uczuciem jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Do czasu, aż moje głupie serce uparło się razem z rozumiem, że przecież nie może się to skończyć właśnie w ten sposób. Kubiak okazał się być moją drugą połówką oraz nieszczęśliwą miłością. Wyjechałam z Polski nie tylko ze względu na siebie. Dominika potrzebowała ojca. Nie mogłam między nich wchodzić. A Diana przecież stanowiła komplet do tej szczęśliwej rodzinki. Teraz Misiek miał perfekcyjne życie, a ja z każdym dniem próbowałam nauczyć się życia w nowej, bolesnej rzeczywistości.
- Jagoda, jeśli za chwilę się nie uśmiechniesz, to oberwiesz tą bagietką – zapowiedział Eemi, chwytając w dłoń pieczywo. – Powiesz mi chociaż czym tak bardzo się przejmujesz?
- Pierwsze święta z dala od Polski – skłamałam gładko. Ostatnimi czasy całkiem nieźle mi to nawet wychodziło. – Ale przynajmniej spędzimy tych kilka dni razem.
- I tej myśli się trzymajmy.
            Wierzyłam, że mój argument zachwyci Eemiego. On jednak spokojnie odłożył bagietkę do naszego wózka, a następnie udał się w stronę lady z mięsem. Zdawało mi się, że znów w jego tęczówkach widziałam ten dziwny, niepokojący blask. Wzruszyłam jednak ramionami myśląc, że jestem przewrażliwiona. Nie będę przecież skakać wokół Fina. Musi się przystosować. Zupełnie tak samo, jak ja.
- Eemi, po jaką cholerę nam tyle mięsa, sera i – spojrzałam na zawartość wózka – całej reszty? Na dwie osoby to trochę za dużo.
- Och, wiesz. – Znów uśmiechnął się uroczo, ale jego oczy pozostały smutne. – Pomyślałem, że zaproszę też samotnego kolegę.
- I kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? Przed, czy po dzwonku do drzwi w wigilię?
- Trochę wcześniej.
            Prychnęłam cicho. Ten dzień nie należał do najbardziej udanych. Przez cały czas moje myśli uciekały od miejsca, w którym się znajdowałam, a przecież ktoś musiał pilnować Eemiego. Dosłownie na chwilę spuściłam go z oczu. To wystarczyło, by znów znalazł się przy ozdobach świątecznych.
- Czy tobie w ogóle sprzedają alkohol? – Zapytałam, krzyżując ręce na piersi. – Bo jeśli tak, to popełniają straszliwe przestępstwo, dzieciaku.
- Rzuciłbym jakiś zgryźliwy komentarz, ale się powstrzymam.
- I bardzo dobrze.

~*~
Radujmy się, gdyż Kaś postanowiła napisać jeszcze dwa opowiadania z siatkówką w tle.
Tak, tak. Wiem, że macie mnie dość ale no... przepraszam. Tak wyszło.
A Wasze opowiadania staram się nadrabiać, ale przez ostatni tydzień siedziałam nad projektem... Więc spodziewajcie się moich komentarzy na dniach :)
A jeśli chcecie poznać moje dalsze plany, to zapraszam TU i TU.

8 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie tym samotnym kolegą :). Jestem ciekawa kto to :), a Eemi'ego rozumiem, bo sama uwielbiam świąteczne zakupy :D
    Pozdrawiam :)
    [i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam takie dziwne wrażenie, że tym " przybyszem " będzie dobrze znana jej osoba :) Poza tym, to Fina ciągnie do niej, oj ciągnie..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ci już powiedziałam, że Eemi mi robi wodę z mózgu (Kasiu, bo ja wiem doskonale, że ty napiszesz jeszcze dwa opowiadania siatkarskie, a potem kolejne i kolejne... to może tak jeszcze jakieś z Eemim? Pomyśl o tym! I nie, to wcale nie jest pretekst dla twojej nieujarzmionej weny, by rodziła nowy pomysł. Wcaaaale). I sama nabrałam ochoty na zakupy! Z nim! Źle ze mną.
    Mam pewne podejrzenia co do tego, kto się tam u nich pojawi w ten piękny, grudniowy dzionek.

    OdpowiedzUsuń
  4. to ja bym się z Emim dobrała idealnie i nikt by nas ze sklepu z ozdobami świątecznymi nie wygonił, nawet ochrona, kocham ten czas, ja normalnie w tym okresie głupieje, i zagraca mieszkanie ozdobami, jak Jagoda chce to się chętnie zamienię z nią miejscami, faceci w zakupach dzielą się na dwie kategorie, tych którzy nic nigdy nie trzeba i tym którzy kupują za dużo, obie wersje są złe, ale jak juz wybierać to ta druga jest lepsza, przynajmniej nie marudzą. Czemu ja przeczuwam że tym kolegą na święta będzie ktoś z Polski, a może to tylko moje głupie przeczucie

    Opowiadania siatkarskie, ja jak wiesz jestem na tak :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe kto będzie tym tajemniczym gościem?? Może szanowny Pan Kubiak, wreszcie postanowił się pojawić i zmusić Jagodę do krótkiej rozmowy?? Dobrze by było, ale to są tylko moje przypuszczenia.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe kto zajmie miejsce wędrowca przy Wigilijnym stole?? Może ktoś kogo ona pokocha. Niekoniecznie Kubiak:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny, czekam niecierpliwie na kolejny :)

    Serdecznie zapraszam na XIII rozdział jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com
    Jeżeli nie czytasz zignoruj ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze mi się to czytało. W zasadzie wchłonęłam wszystkie 19 rozdziałów w ekspresowym tempie i czekam, aż i Ona i Kubiak się ogarną, bo Eemi, mimo że jest uroczy, to chyba już coś knuje w stosunku do Niej.

    OdpowiedzUsuń